niedziela, 8 lipca 2012

4. On ma coś, czego nie mają inni.

Dzień, który miał być zmarnowany na siedzeniu w domu zmienił się w najlepszy dzień odkąd ON odszedł. To Zayn uczynił go takim doskonałym.
Siedzieliśmy na ławce w parku rozmawiając o byle czym. Pomimo braku wartościowego tematu rozmowa się kleiła. Lecz w pewnym momencie zrobiło się cicho. Słyszałem głośny, równy oddech mojego towarzysza.
Bałem się odezwać. Zapytać o cokolwiek. A w głowie krążyło mi pełno pytań bez odpowiedzi i odpowiedzi bez pytań. Zapytać, czy nie ? Czy to możliwe, żeby tak przystojny facet jak Zayn, który miałby branie u wielu dziewcząt był gejem ? Nie, Harry starczy... wybij to sobie z głowy. Wystarczy, że jeden Cię skrzywdził. Podczas, gdy ja prowadziłem zbędny monolog ze swoimi myślami Zayn zadał mi pytanie, a ja zdezorientowany nie wiedziałem, co odpowiedzieć.
- Ymm... przepraszam, ale możesz powtórzyć...? Jestem trochę rozkojarzony... - zapytałem zawstydzony tym, że go zignorowałem.
-Nic się nie stało... a więc.. dziwnie mi o to pytać, ale... masz dziewczynę ?
- Hahahahaha. - wybuchłem śmiechem. Ja, Harry Styles i dziewczyna ? - Nigdy nie miałem żadnej dziewczyny. - odparłem.
- Jak to się stało, że ktoś taki jak Ty nigdy nikogo nie miał ? - powiedział Zayn unosząc do góry brwi gestem zdziwienia.
- Dziewczyny nie, ale chłopaków tak. - dopiero po chwili zorientowałem się, ze przyznałem się do swojej orientacji.
- Nie pomyślałbym... Ale czemu tam nie wszedłeś, czemu się wahałeś ?
- Ta historia jest jedną z tych długich historii. - powiedziałem wzdychając ciężko, gdy przypomniałem sobie te wszystkie chwile.
- A ja mam czas. - zapewnił mulat patrząc mi w oczy.
W tym momencie wziąłem głęboki oddech, a słowa same popłynęły z moich ust. Wylewałem z siebie wszelkie możliwe emocje. Od radości aż po gniew. Opowiedziałem mu całą historię od początku do końca. Czemu nie chciałem tam wejść ? Sprawa jest prosta. Nie chciałem znowu spotkać kogoś takiego jak on. Nie chciałem kolejnego zawodu. Stopniowo wtajemniczałem Malika w najbardziej tajemniczą część mojego życia. Od dnia, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy, przez romantyczne kolacje, spacery, aż do pamiętnego dnia, w którym odszedł zostawiając mnie dla dziewczyny. Jeszcze nikomu nie powiedziałem o sobie tak wiele. Nawet najbliższa rodzina nie wiedziała tyle, co on w tej sytuacji. Rodzina nawet nie wiedziała o Lou. Od samego początku, do samego końca postrzegali go jako mojego przyjaciela. Teraz to Zayn wiedział o mnie najwięcej, prawie tyle, co Louis. Nie, Louis wie mniej, nie wie, jak bardzo cierpię, gdy nie ma go obok mnie. Brązowooki był pierwszą osobą, której zaufałem tak bardzo. Mimo, że znałem go tylko nieco ponad 2 godziny byłem pewien, że jest godny zaufania.
W odpowiedzi dostałem jedynie głośne westchnienie i współczujące spojrzenie. Już chciałem coś powiedzieć, gdy ten nagle zaczął opowiadać.
-Wiesz... u mnie też było podobnie. Miałem dziewczynę, była piękna. Wszyscy mi jej zazdrościli. Ludzie uważali nas za parę idealną. To była miłość z czasów podstawówki. Pamiętam, wtedy się pokłóciliśmy. W głowach jeszcze nie poukładane. Słowa puszczane na wiatr. Nie znaliśmy znaczenia słowa 'kocham'. Ale później, po latach wróciliśmy do siebie. Znajomi śmiali się, że stara miłość nie rdzewieje. A jednak. Z biegiem tygodnia coraz częściej się kłóciliśmy. Za każdym razem wina zostawała zrzucona na mnie. Chciałem temu zaprzestać, więc w końcu powiedziałem jej, że nie ma zrozumieć mnie źle, ale mam dość tych kłótni. Kocham ją ponad życie, ale po prostu nie wytrzymuję tego ciągłego napięcia, które jest między nami. A ona mi poetycko walnęła: 'Widzisz Zayn. Tak to jest. Nie wraca się do starej miłości, bo to tak, jakbyśmy czytali tą samą książkę w kółko, a zakończenie i tak znamy na pamięć.!' I wtedy wychodząc z mojego domu wyszła także z mojego życia. I już nigdy się nie odezwała.- zauważyłem, że jego oczy zeszkliły się. Nie płakał, ale widać, że to, o czym mówił bolało go okropnie. - Straciłem wiarę we wszystko. Ale z czasem pozbierałem się i zachciało mi się spróbować innej orientacji. I tak jest lepiej. Minęły już dwa lata, ale jak widzisz do tej pory nie znalazłem nikogo odpowiedniego. I uwierz... jesteś pierwszą osobą, przed która się tak otworzyłem...
W tym momencie poczułem się wyjątkowy. Jeden na cały świat. To cholernie niesamowite uczucie. Po tej bardzo szczerej rozmowie w głębi duszy doszedłem do wniosku, ze ta znajomość będzie trwała długo. Zayn jest niesamowitym człowiekiem. Ma coś, czego nie mają inni.

środa, 4 lipca 2012

Nowy znajomy.

Kolejny dzień upłynął na siedzeniu w domu i myśleniu o nim. Kompletnie nic mnie nie interesuje. Niczym nie potrafię się zająć. Co czuję ? Nie czuję nic. Pustka. Niby nic, ale jednak coś, co wypełnia cały mózg. On zawładnął moją wyobraźnią, zawładnął mną, moim życiem. Jedynym twórczym zajęciem w tym momencie było leżenie na podłodze ze słuchawkami w uszach. Boję się, że jak on o mnie zapomni chociaż raz, choć na sekundę, to już sobie nie przypomni. Jak ja to uwielbiam. Siedzisz w domu. Za oknem leje. Niebo jest granatowe. A ty nie masz siły i odwagi, by zrobić cokolwiek. Myśl o nim zawsze przynosiła mi ukojenie. A teraz ? Teraz sprawia już tylko ból. Jeszcze ta świadomość, że on  siedzi tam z nią. Kiedy on mi o niej opowiadał był zafascynowany. Nie powiem, to bolało. Bolało cholernie. A mówił o niej często. Wolałem to, niż znów zaczynać kolejną kłótnie, których i tak było za dużo. Wtedy w jego oczach tańczyły iskierki. Natomiast u niej nie było tego widać. Jakby był jej zupełnie obojętny. Spojrzałem na zegarek. Koniec tego. Zbliża się wieczór, a ja chcę zapomnieć. Chociaż na chwile, ułamek sekundy. Wstałem i udałem się do pokoju by się odświeżyć i ubrać. Nawet nie wiem kiedy znalazłem się w centrum miasta. Było już ciemno. Deszcz przestał padać. Szedłem chodnikiem lustrując wzrokiem kolorowe szyldy w poszukiwaniu jakiegoś ciekawego klubu. Nagle w oczy rzuciła mi się nazwa baru dla gejów. Louis wiele razy próbował mnie tam zaciągnąć, ale nigdy mu się to nie udało. A teraz stałem tam zdezorientowany. Byłem rozdarty. Wejść, zapomnieć, czy pójść dalej narażając się na kolejną falę bólu i tęsknoty ? Nagle poczułem na szyi czyjś ciepły oddech.
-Pierwszy raz ? - odezwał się nieznajomy.
- Yhym. - wykrztusiłem z siebie.
Nie ukrywam, po moim ciele przeszedł dreszcz strachu, ale też może podekscytowania.
- Nie bój się, tam wcale nie jest tak strasznie. - zapewnił.
- Znaczy, że już tam byłeś ? - zapytałem.
- Tak, dwa razy. Ale niestety nie znalazłem tam nikogo ciekawego. - westchnął, po chwili zaczął znowu. - To może chodźmy dalej ?
Uśmiechnąłem się tylko i ruszyłem za nim. Szliśmy przez park. wokół panowała niezręczna cisza. Usiedliśmy na ławce. Mój wzrok był wbity w ziemię. Pamiętam jak byłem tu ostatnio.

-Patrz samolot ! - krzyknął Lou wskazując palcem na kropkę poruszającą się po niebie. 
To właśnie w nim uwielbiałem. Jego dziecinny sposób bycia. Niepoważne podejście do życia. 
-Louis, uspokój się, przecież ludzie na nas patrzą. - zaśmiałem się.
-No i co z tego ? Co dziwnego jest w tym, że dwóch chłopaków leży w parku na trawie trzymając się za ręce, a jeden zaciesza z powodu samolotu ? Hmm... ? - uśmiechnął się pytając sarkastycznie.


-Chciałeś wejść do tego klubu ? - ze wspomnień wyrwał mnie głos nowego znajomego.
- Tak jakby... - odpowiedziałem spojrzawszy na niego.
Dopiero teraz, w świetle latarni ujrzałem dokładnie jego twarz. Ciemne włosy, karnacja, brązowe oczy, które okalają piękne, długie rzęsy.
- Przebywamy razem już prawie 2 godziny, a ja nawet nie znam Twojego imienia. - zagadnął.
- Harry Styles. - oznajmiłem podając mu rękę.
Ten ją uścisnął, a następnie dopowiedział:
- Miło mi. Jestem Zayn. Zayn Malik.